Poznała się jednak na tern pewnej niedzieli burmistrzowa Kąta, osoba już z tytułu godności swego męża najpierwsza w mieście, cóż dopiero obecnie, odkąd Migdałowi ropa,
tryskająca na dziesięć metrów w górę, każdego dnia, bez żadnej a żadnej pracy, napełniała beczki setkami guldenów.
Idąc w należytej napuszystości z dwiema córkami, dorosłemi brunetkami małomiasteczkowego typu, na sumę, dama ta spostrzegła ze zgrozą prawem okiem w otwartem oknie żydówki
kilka młodych, niedostatecznie odzianych dziewek, które bardzo wesoło zdawały się bawić kasztem spieszących na modły wiernych.
Ludzie na prowincyi, niewiele mając sposobności do wywierania efektu, łatwo wszystko biorą do siebie, to też pani Migdałowa oblała się pąsem, pewna, że gromadka śmiejących
się bezwstydnic ją i jej córki wyśmiewa, ją! burmistrzowę Kąta!...
Pani Migdałowa przechodziła w tych czasach proces rozwijającej się manii wielkości.
Odkąd bowiem w pierwszym pokoju ich mieszkania chłopcy przestali wyklepywać młotkami na podeszwach i obcasach z całego miasta znoszonych butów rzemiosło jej męża, odkąd Migdał,
przestawszy obuwać swych współobywateli, nie potrzebował schylać się do ich stóp dla wzięcia im "miary" i czyhać na każdy nadarzający się "przyszczypek" lub "kapkę", — ona
coraz bardziej sądziła się nietykalną i ponad powszechność wyniesioną osobistością.
Po sumie tej tedy, odsiedzianej w kościele bez nabożnego skupienia, obiad świąteczny w domu Migdałostwa burzliwy miał przebieg, gospodyni ciskała łyżkami, a znalazłszy się z
mężem na osobności, zmyła mu głowę, która uchodziła niby to za głowę miasta, a dopuszczała, aby się w mieście działy podobne okropieństwa.
— Co takiego?
o co ci idzie kobieto?
— zapytał otyłej małżonki chudy mąż, które to przeciwieństwo tuszy w tem stadle było rażącem.
O co jej idzie!...
O to, że ona, której nikt nigdy ubliżyć się nie ważył, stała się naraz, w dzień boski, pośmiewiskiem tych... tych... najostatniejszych od Fajwlowej.
— Gdzie? jak?
co ci siÄ™ zdaje?
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 Nastepna>>