Następnie bez słowa objaśnienia oddalili się w kierunku urzędu gminnego, zostawiając żydówkę wysoce zaniepokojoną tajemniczością tego epizodu.
Tego samego dnia właścicielce kawiarni z żeńską obsługą doręczył policyant miejski opatrzony w pieczęć gminną papier, na mocy którego rozporządzeniem władzy nakazywano jej
opuścić w złym stanie znajdujący się i grożący zawaleniem budynek, ze względu na bezpieczeństwo zdrowia i życia ludzkiego, w przeciągu godzin dwudziestu czterech.
Żydówka podniosła wielki lament, obleciała z błagalnym wrzaskiem wszystkich radnych, prosząc, aby jej nie rujnowali, zapewniała, że mury jej domu są w kwitnącym stanie, że u
niej nie dzieje się nic takiego, coby wstrząsało fundamentami i narażało na szwank czyjeś życie.
Zresztą jeżeli się tu ktoś w ogóle naraża, to przedewszystkiem ona i jej dziewczęta, a ona narażać się gotowa chętnie i nadal, i one także.
Nie skruszyły wywody te nikogo.
Wtedy zaczęła się uganiać za innym lokalem. Któryż jednak z Kącian przyjąłby ją do siebie?!...
Zanim upłynął wyznaczony termin dwudziestu czterech godzin, pod asystencyą straży, wczesnym rankiem dnia następnego, zaczęto wynosić z domu Fajwlowej ruchomości, między niemi
sześć czy też siedm łóżek, spracowanych łóżek, i tyleż tłomoków pościeli, których sam już widok miał w sobie coś grzesznego.
Fajwlowa, rozgorączkowana pilnowaniem swego dobytku, wbiegała i wybiegała z domu, wrzeszcząc na całe miasto i przeplatając rozporządzenia klątwami.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 Nastepna>>